Obserwatorzy

środa, 28 stycznia 2015

Ech te poniedziałki...

Dlaczego w poniedziałkowe poranki droga do pracy bywa tak męcząca? Już sama perspektywa spędzenia kolejnych ośmiu godzin za biurkiem w korporacyjnym zgiełku, tonie papierzysk i nie kończących się telefonów nie dołuje i nie męczy mnie tak bardzo jak właśnie poniedziałkowy poranek. Stałam na przystanku, z kubkiem swojej ulubionej gorącej kawy i rozmyślałam czy kiedyś w końcu doczekam się awansu i dostanę służbowy samochód. Uch! Jak ja nie lubię podróżować komunikacją miejską. Ulewny deszcz popsuł humor (na szczęście) nie tylko mnie. Szarzy i bezimienni ludzie stali w ulewnym deszczu i czekali z wytęsknieniem na swój autobus. Wreszcie przyjechał... Zatrzymał się na przystanku wjeżdżając w kałużę. O zgrozo! Moje nowe szpilki były całe w brudnej wodzie i błocie. Miałam olbrzymią ochotę kopnąć w oponę tę kupę mokrego złomu, ale moje szpilki ucierpiałyby jeszcze bardziej. Ech. Nie pozostało mi nic innego jak tylko wejść do autobusu.

Jak zwykle autobus był przepełniony uczniami oraz starszymi paniami (ciekawe gdzie te emerytki tak wcześnie jadą...). Stanęłam w samym centrum tego tłoku opierając się ręką o fotel dziewczynki z plecakiem w Hello Kitty -"Proszę może Pani usiądzie. Mama uczyła mnie aby ustępować starszym ludziom." powiedziała słodkim głosikiem pokazując mi ręką opuszczane miejsce. Dlaczego ustąpiła miejsca właśnie mnie? Przecież gdzie nie spojrzeć to jest pełno 50-60 latek. Czy to możliwe.... Nie na pewno nie... A może ja już jestem... stara? "Dziękuję, ale postoję".
To na pewno  niemożliwe. Mam dopiero 33 lata. Nie jestem stara, choć z moim zmęczonym spojrzeniem i lekko zgarbionymi plecami mogę wyglądać na więcej niż mam. Przez resztę dnia nie mogłam się powstrzymać i co chwila zerkałam w lusterko w poszukiwaniu jakichkolwiek oznak starości. Zamiast skupić się na pracy to intensywnie zastanawiałam się nad swoim życiem.

I co mi wyszło z tych rozmyślań - samotna. Od 6 lat nie miałam udanego związku, zamknęłam się w sobie, poświęciłam się w stu  procentach pracy, zapominając o innych potrzebach. Brak partnera jest równoznaczne dla mnie z brakiem dzieci, a zegar biologiczny tyka... Jestem bardzo nieśmiałą osobą i ciężko jest mi poznawać nowych ludzi (mężczyzn). Brak mi również pewności siebie i poczucia kobiecości,  a bagaż przeżyć i negatywnych emocji po swoich eks wcale mi tego nie ułatwia. Jednak jest pewna "siła" w mojej beznadziejnej osobie - to siła mojej wyobraźni. Potrafię w niej stworzyć wszystko czego wstydzę się pragnąć w rzeczywistości. To moja przystań w której odnajduje prawdziwą przyjaźń, bezgraniczne szczęście i spełnioną miłość. To właśnie powód dla którego rozpoczęłam pisanie bloga - chcę się z wami podzielić moim fantastycznym światem pozostając przy tym anominową.

Witajcie w moim świecie, drodzy czytelnicy.

Fantazyjna

2 komentarze:

  1. Odpowiadam na zaproszenie!
    No ciekawie się zaczyna ;)
    Bardzo dobrze mogę się wczuć w tę sytuację... Jutro poniedziałek, znowu do szkoły - hura! :( - a także jeżdżę autobusem...
    A to jest największa zagadka świata... Gdzie ci starzy ludzie jeżdżą o tak wczesnej porze?
    Straszne uczucie. Ja czuję się już kiepsko, gdy małe dzieci mówią mi na ulicy dzień dobry lub nazywają panią... Nie jestem aż tak stara!
    Szkoda, że ta notka jest taka krótka, ale jeszcze jedna na mnie czeka :D
    Pozdrawiam!
    nowa-w-hogwarcie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Po tylko ff i opowiadaniach strasznie dziwnie czytać dziennik. Masz lekkie piórka i nawet nudną podróż autobusem opisałaś tak, że no qrde... ciekawi mnie to... DZIWNE!
    Hm, zapowiada się więc na poziomie, mam nadzieję, że trzymasz dalej styl.
    Ach i znam ten ból z dziećmi ale mi się to podoba. Zwłaszcza jak mam gorszy dzień to skrzywiam się i głaszczę po brzuchu to wtedy od razu 10 miejsc wolnych. Łiii...

    OdpowiedzUsuń