Obserwatorzy

środa, 18 marca 2015

Kochanie zwiąż mnie

Ciemno. Jednak ciepło, przytulnie i przyjemnie. Był to jeden z tych wymarzonych wieczorów, gdy u mojego boku przystojny mężczyzna pozbawiał się kolejnych warstw ubrań. Nie miałam nic przeciwko takiemu obrotowi sprawy... w końcu sama niewiele miałam na sobie. Z nieskrywaną przyjemnością wodziłam palcami po jego muskularnym torsie, nieco spiętych barkach i szerokich ramionach. Moje wygłodniałe usta wreszcie przylgnęły do jego policzków i szyi, z każdym wilgotnym całuskiem wędrując niżej... i niżej. Przeczesałam palcami jego burzę miękkich włosów w kolorze ciemnego blondu, a on uśmiechnął się lubieżnie:
„Na co jeszcze czekasz, Skarbie...?” - wymruczał, gdy opuszkami palców przesuwałam po jego męskich klejnotach - „No dalej, weź go głęboko do ust. Robisz to perfekcyjnie.”
I właściwie mogłoby to stanowić centralny punkt naszego intymnego spotkania, gdyby nie pomysł, dość odważny, który od dawna świtał już w mojej głowie.
„Kochany... zwiąż mnie...!” - wyszeptałam mu do ucha - „Pozwól mi na tę jedną noc zostać Twoją niewolnicą, uległą służącą, spełniającą każdą, nawet najbardziej wyuzdaną zachciankę. Zwiąż mnie, a potem zrób ze mną, co tylko zechcesz!”
Zaskoczyła go moja propozycja. Do tej pory kochaliśmy się wyłącznie w sposób klasyczny, a na tematy związane z BDSM zwyczajnie nie było czasu. Dzisiejszej nocy postanowiłam jednak przeżyć coś wyjątkowego i odważyć się na więcej.
„Jesteś tego pewna?”
„Jak niczego innego w tym momencie.”
Odrobina pikanterii kusiła mnie niczym zakazany owoc w rozkosznym raju.
„Dobrze, więc. Zamknij oczy i poczekaj tu przez chwilę. Zaraz wracam.”
Posłusznie opuściłam powieki w oczekiwaniu na nadejście mojego kochanka. Usłyszałam ciche kroki, przesuwające się po drewnianej podłodze w moją stronę. Delikatnie uniósł moją głowę, zakładając na nią coś w rodzaju czarnej opaski, osłaniającej moje oczy.
„Tego nie było w umowie...” - jęknęłam, próbując zdjąć z siebie ograniczającą doznania wzrokowe przesłonę. Moje dłonie szybko jednak zostały powstrzymane przez jego silny uścisk.
„Nie sprzeciwiaj się... To ja mam władzę na Tobą. A Ty jesteś tu tylko po to, aby zaspokoić moje seksualne fantazje. Nie opieraj się... pokażę Ci, że nawet ostry seks może być przyjemny.”
Mój delikatny jak pawie piórko mężczyzna nagle stał się seksualnym demonem. Nie zwracając uwagi na moje umiarkowane przerażenie, przywiązał dłonie i stopy do przeciwległych krańców łóżka. Byłam teraz nieruchoma i całkowicie bezradna, a na dodatek kompletnie ociemniała. I chociaż taki obrót wydarzeń w towarzystwie nieznajomego mógł okazać się co najmniej ryzykowny, to jednak adrenalina, która towarzyszyła każdej sekundzie naszego zbliżenia, zwyczajnie przejmowała nade mną kontrolę. Poczułam, jak coś zimnego i twardego przesuwa się po mojej skórze... Kostka lodu? Z pewnością nie. Było suche i gładkie. Niebezpiecznie zbliżało się do moich ud. Przez chwilę zatrzymało się w okolicach łechtaczki... A kiedy nieco rozluźniłam się pod wpływem oralnych pieszczot i śmiałych pocałunków, niewielkie, zimne „coś” wślizgnęło się pomiędzy moje pośladki, a potem głębiej, w jeszcze nie odkryte rejony mojego ciała.
„Co takiego...”
„Milcz...!” - zasłonił moje usta mocnym uściskiem dłoni. Jego seksualna agresja i upodobanie dominacji jednocześnie podniecały mnie i przerażały. Dłoń z mojej twarzy zdjął dopiero wówczas, gdy nie mogłam już złapać oddechu. Musiałam być mu posłuszna, jeśli nie chciałam rozdmuchać iskierki jego brutalności do rangi pożaru. Widząc, że nie wysnuwam dalszych roszczeń wobec mojego ograniczenia swobody (o które de facto sama się prosiłam), z nastoletnim uwielbieniem rozkoszy rzucił się na moje ciało, obsypując nagie piersi, brzuch i usta plejadą łapczywych pocałunków. Jego nienasycone dłonie od czasu do czasu wymierzały w moje pośladki mocne klapsy, podczas gdy ostre zęby drażniły mlecznobiałą, delikatną skórę krągłych piersi. Wreszcie ujął mnie za biodra i przyciągnął do siebie mocno. Wbijając się w moje ciało, grube sznury jeszcze bardziej zacisnęły się wokół nadgarstków. Czułam ból i zniewalającą przyjemność jednocześnie... zwłaszcza, że dzięki metalowej zatyczce utkwionej w mojej drugiej, ciasnej szczelince, z każdym przesunięciem się sztywnej męskości w moim łonie odczuwałam podwójną dawkę przyjemności. I choć bardzo pragnęłam opleść nogami mojego kochanka, wbić paznokcie w jego kształtne pośladki... to jednak, biorąc pod uwagę moje opłakane położenie, mogłam jedynie głośno krzyczeć z rozkoszy. Seksualny dominator stawał się coraz bardziej zachłanny, traktując mnie niczym dmuchaną lalkę lub najtańszą prostytutkę. Męski, władczy, nienasycony... po prostu doskonały. Przyspieszał, dysząc ciężko i jęcząc, zaciskając dłonie na moich ramionach. Raz po raz szeptał mi do ucha niewybredne komentarze, które każda szanująca się dama winna uznać za zupełną plamę na jej honorze i dobrym imieniu. Biorąc jednak pod uwagę moje upodobania w tym zakresie, byłam wysoce zadowolona. Jego „dirty talks” tylko podkręcały szalejące we mnie morze uniesień. Im mocniejsze i bardziej zdecydowane stawało się nasze zbliżenie, tym wyżej wdrapywałam się na upragniony szczyt. Aż wreszcie wspaniały orgazm wypełnił moje całe ciało i umysł... Przed zerwaniem więzów uchroniły mnie jedynie silne barki mojego kochanka. Tak ekscytujących dreszczy i niebagatelnej przyjemności doświadczałam po raz pierwszy w życiu. Kiedy emocje nieco opadły, mężczyzna opuścił moje ciało i zdjął przepaskę z oczu. Zamiast jego przystojnej twarzy, na wysokości moich ust ujrzałam napęczniałą z podniecenia męskość. Zszokowana otworzyłam usta, a wtedy on wsunął się w nie, zupełnie pozbawiając mnie zdolności oddechu. Uwięzione dłonie nie pozwalały mi na jakąkolwiek kontrolę sytuacji. Nie zważając na moje położenie, mężczyzna z kokieteryjnym uśmieszkiem na twarzy wreszcie uwolnił moje gardło, rozlewając po rozwartych ustach, policzkach i szyi słodki, biały lukier swojej rozkoszy. Wreszcie zakończył tą bezpruderyjną zabawę i stanął nade mną, podziwiając swoje dzieło.
„Chciałbym to uwiecznić na zdjęciu. Wyglądasz teraz najseksowniej na świecie. Naga, bezbronna, cała pokryta moim uwielbieniem...”
I mimo wyraźnych sprzeciwów, wyciągnął telefon z kieszeni swojej kurtki. Rozbłysło światło flesza. PSTRYK!

„E, Paniusiu, to ile tego sznurka Pani uciąć?” - grubawy pan obsługujący klientów w sklepie ogrodniczym wyraźnie dostrzegł, że moja świadomość odpłynęła poza granice normalnej rzeczywistości.
„Ależ ja nie potrzebuję sznurka. Przyszłam tu tylko po nawóz do moich orchidei...”
„Nie? To po co stoi tu Pani i gada do siebie coś o wiązaniu?”
Zaczerwieniłam się jak mała dziewczynka i bąkając coś pod nosem, zwyczajnie uciekłam za inny regał. Ech, mam nadzieję, że niczego więcej nie wypowiedziałam głośno.



~Fantazyjna

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz