Nie jest łatwo być samotną. Zwłaszcza, gdy pogoda sprzyja
spacerom, a z nieba leje się wczesnowiosenny żar. Zakochane pary, tonące w
gąszczu własnych objęć i ukradkowych pocałunków, wyłaniają się ze swoich
romantycznych gniazdek na ulice zatłoczonych miast, aby swoją kwitnącą miłością
obdzielać przechodzących obok ludzi, niczym Święty Mikołaj częstujący dzieci
cukierkami w supermarkecie. Niestety, za każdym razem ten słodki kawałek ich
wszechogarniającego szczęścia staje mi gardle rybią ością, dławiąc i drażniąc
znacznie bardziej, niż kolejne popołudnie spędzone w ciasnym pokoiku ksero. Być
może to prawda, że przemawia teraz przeze mnie czysta zawiść i zazdrość, ale
ja, w przeciwieństwie do reszty singli z całego świata, nie zamierzam udawać,
jak bardzo cieszę się szczęściem innych, zakochanych w sobie bez pamięci par.
I jak tu znaleźć ukojenie? Jak uzyskać uczuciowe spełnienie,
gdy jedyną bliską mi istotą na tym świecie zdaje się być podstarzały kot mojego
sąsiada? Nie mówiąc już zupełnie o potrzebach seksualnych, które dla kobiety w
moim wieku, wbrew powszechnym opiniom, również mają ogromne znaczenie. Po
pewnym czasie samotnych zabaw w łóżku, nawet najbardziej wymyślne zabawki
erotyczne przestają być wystarczające. I co wtedy? Filmy erotyczne z wypożyczalni?
Darmowa pornografia w internecie? Nie, to zdecydowanie nie odpowiada moim
oczekiwaniom. Znacznie bardziej cenię sobie prawdziwy kontakt z mężczyzną,
nawet jeśli znajduje się on wiele kilometrów ode mnie. Jak to możliwe? Właśnie
po to powstały kamerki internetowe – aby cieszyć swoje oczy pięknem i dzielić
się z nim innymi! O tym, że erotyczny czat to doskonały sposób na wypełnienie
samotnych wieczorów, jak również zaspokojenie nawet najbardziej wymagających
potrzeb seksualnych, przekonałam się już bardzo dawno. Do dziś utrzymuję
kontakt z pewnym przystojniakiem, z którym przeżyłam właśnie swój „pierwszy
raz” w internecie. Poprzedniej nocy odezwał się do mnie po dość znacznej
przerwie.
„Witaj, Piękna.” - napisał. Szczerze przyznam, że zaskoczyła
mnie wówczas jego wiadomość, bowiem pora była już późna (mniej więcej między 1
a 2 w nocy), a ja dopiero co wróciłam z urodzin koleżanki z pracy. Jak łatwo
się domyślić, byłam niezupełnie trzeźwa, bardzo zmęczona i zdecydowanie
niewyspana. Postanowiłam jednak dać szansę tej rozmowie, pomimo tego, że moje
oczy nie widziały już klawiatury komputera, a jedynie piętrzące się na łóżku
mięciutkie poduszki...
„Witaj! Stęskniłam się za Tobą...” - wyznałam. „Myślałam, że
zapomniałeś już o mnie.”
„O Tobie nie da się zapomnieć. O Tobie można tylko myśleć
dzień i noc.”
Akurat. W internecie łatwo jest pleść takie pokrętne
komplementy. A rzeczywistość często się z nimi rozmija.
„Doprawdy? A co takiego zapamiętałeś?” - zapytałam z
przekąsem.
„Włącz kamerkę, Kochanie, a wszystko Ci opowiem i pokażę.”
Posłusznie wykonałam jego polecenie. Tylko dlatego, że znów
rozpaliła się we mnie ta niedająca spokoju nutka podniecenia i zwyczajnej,
kobiecej ciekawości. Ku mojemu zaskoczeniu, wyglądał jeszcze przystojniej, niż
fantazja na jego temat, tak często przywoływana w mojej głowie. Poza delikatną
zmianą fryzury nie dało się nie zauważyć jeszcze jednego, bardzo istotnego
faktu – był całkowicie nagi, a przez to jeszcze bardziej kuszący... zwłaszcza,
gdy we krwi ma się więcej niż pół promila.
„Oh... wyglądasz zniewalająco...” - wymruczał do mikrofonu.
„Właśnie taką Cię zapamiętałem! Te czarujące oczy, słodkie usta i niewinne
rumieńce na policzkach... Tylko nie mogę przypomnieć sobie Twoich ramion.
Bardzo proszę, uchyl nieco ramiączko sukienki, żebym mógł je zobaczyć.”
Szczerząc przed nim zęby w rozkosznym uśmiechu, delikatnie
zsunęłam z siebie oba skrawki materiału.
„Takie piękne i gładkie. Mógłbym Cię po nich całować,
podczas gdy moja męskość delektowałaby się Twoim wnętrzem, zapewne słodkim jak
miód i ciepłym jak dzisiejsze słońce...” - wymruczał zalotnie.
„Kto by pomyślał, że z Ciebie taki romantyk!” - odparłam
rozbawiona.
„Romantyk? Bliżej mi teraz do napalonego erotomana, który
tylko myśli, jak najszybciej Cię zdobyć i pozbawić tej de facto ślicznej
sukienki...”
„Niby jak chciałbyś to zrobić?”
„To oczywiste, Skarbie. Twoimi rękoma...”
Wiedziałam już, czego pragnął tej nocy – widoku mojego
ciała. Dlaczego miałabym mu odmówić tej ulotnej przyjemności? Przy nim moje
lęki i nieśmiałość jakby odchodziły w niepamięć... Właśnie dlatego postanowiłam
podarować mu to, o czym właśnie marzył. Ustawiłam komputer na drewnianej
komodzie, a sama stanęłam na środku sypialni, tuż obok łóżka. Jeszcze tylko
nastrojowa muzyka... i byłam już w swoim świecie. W rytmie sensualnego jazzu
wiłam się w swoim erotycznym tańcu, niczym przy niewidzialnej rurze, a on
zabawiał się ze sobą. Delikatnie rozsunęłam złoty suwak mojej małej czarnej,
powoli odkrywając przed nim uroki koronkowej, czarnej bielizny. Szczęśliwie
miałam na sobie również pas do pończoch, który doskonale komponował się zresztą
seksualnej stylizacji.
„Mój Aniele...” - dyszał ciężko, podczas gdy ja wypinałam ku
niemu swoje gładkie i jędrne pośladki, poklepując się po nich od czasu do
czasu, niczym niewinna i słodka, nastoletnia call girl. Rozpinając swój
biustonosz wiedziałam już, że mam go w garści. Odwróciłam się plecami do widza,
zawirowałam kilkukrotnie nad głową właśnie zrzuconym elementem bielizny, by
jeszcze przez chwilkę utrzymać go w niepewności. Wreszcie odsłoniłam przed nim
swoje piersi, wciąż zabawiając się ich owalem w rytmie saksofonu. Delikatnie
szczypałam swoje sutki, rozchylając przy tym usta i zamykając powieki, jak
gdybym właśnie przeżywała najlepszy orgazm swojego dziesięciolecia. Jego
pieszczoty zaczęły przyspieszać, a ja właśnie odpinałam koronkowy pas z
kokardkami, pozostając już właściwie w samych stringach, nie licząc grafitowych
pończoch i burgundowych szpilek. Moje podniecenie również sięgało już zenitu,
co przełożyło się również na wyraz tego sensualnego tańca. Delikatnie gładziłam
się po podbrzuszu, udach i wzgórku łonowym, od czasu do czasu opuszczając
cieniutki materiał coraz niżej linii bioder. Aż wreszcie zsunęłam je
całkowicie.
„O tak... taaak...” - jęczał mój internetowy kochanek.
Byłam prawie pewna, że zaraz osiągnie swój szczyt. Aby
dostarczyć mu jeszcze większej dawki stymulujących widoczków, seksownie
zabawiałam się swoimi kobiecymi wdziękami. Moje paluszki wślizgiwały się coraz
głębiej pomiędzy uda, wypełniając całe ciało nieopisaną falą nadchodzącej
rozkoszy. Im mocniej pieściłam się na jego oczach, tym szybciej oboje
wspinaliśmy się na szczyt.
Osiągając apogeum swojej rozkoszy, ostatnim tchem
wykrzyknęłam jego imię... A on powtórzył moje.
Opadłam na łóżko, na stosik zrzuconych właśnie ubrań. I było
mi dobrze... Nie! Było mi wspaniale, cudownie, zniewalająco!
Musimy się wreszcie spotkać na żywo. Doskonała przystawka
zwiększa apetyt na danie główne.
~Fantazyjna
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz