Aktywność fizyczna jest bardzo ważnym aspektem mojego życia,
od kiedy stałam się szczęśliwą posiadaczką firmowego karnetu. Regularne
ćwiczenia, choć początkowo przysporzyły mi nieco bolesnych zakwasów,
ostatecznie przyniosły swój zamierzony efekt w postaci nienagannie
wyrzeźbionych ud, płaskiego brzuszka i seksownego wcięcia w talii. Im bliżej
wiosny, tym intensywniejszy i bardziej złożony staje się mój trening, a mimo to
wciąż nie jestem zadowolona ze stanu swoich pośladków. Swoimi zastrzeżeniami
pewnego dnia podzieliłam się z jedną z ćwiczących obok mnie dziewczyn.
„Wybierz się na pole dance w naszym klubie.” - doradziła mi
z uśmiechem. „Zdaję sobie sprawę, że taniec na rurze może kojarzyć się w dość
jednoznaczny sposób, jednak w dzisiejszych czasach znacznie bliżej mu do
kategorii sportowej... albo przynajmniej zajęć rekreacyjnych. Uwierz mi, że nic
nie ukształtuje twojej pupy lepiej!”
Nie ukrywam, że jej propozycja zaciekawiła mnie znacząco.
Nigdy nie próbowałam tej formy ćwiczeń, a przecież nic nie stało na
przeszkodzie, aby i na tym „polu” spróbować swoich sił :)
Zgodnie grafikiem przekazanym mi przez Kasię, kolejnego
wieczora wybrałam się do klubu fitness.
Pech chciał, że autobus spóźnił się, więc pod salę dotarłam niemal 15
minut po 21:00. Szybko przebrałam się w króciutkie szorty i obcisły biustonosz
sportowy, a potem w tempie młodej gazeli pobiegłam w stronę sali nr 4.
Zamykając za sobą drzwi nieskładnie tłumaczyłam się ze spóźnienia, lecz gdy
tylko odwróciłam się, moim oczom ukazał się zdumiewający widok. Strefa pole
dance była zupełnie pusta – bez trenerki i potencjalnych tancerek wydawała i
ciemna i smutna. I już miałam udać się do wyjścia, gdy nagle w rogu sali
zauważyłam mężczyznę w koszulce instruktora, który z pełnym zaangażowaniem
poprawiał coś przy oświetleniu nad lustrami. Zatrzymałam się na chwilę,
obserwując jego zniewalające bicepsy, ciasno otulone rękawkami czarnej
koszulki. Wreszcie zauważył moje odbicie w lustrze i serdecznym tonem głosu
zapytał:
„Mogę Ci jakoś pomóc?”
„Zdaje się, że pomyliłam sale. Szukam zajęć z pole dance.”
„Nie, nie! Sala jest ok. Po prostu dziś zajęcia są odwołane.
Nie wiedziałaś?” - zapytał, zbliżając się w moją stronę. Z bliska był jeszcze
bardziej zniewalający, pachnący drzewem aloesowym i korą cynamonowca. Jeden z
moich ulubionych męskich zapachów...
„Niestety. To miałby być moje pierwsze zajęcia, a dopiero
wczoraj dowiedziałam się o nich.” - przyznałam szerze.
„Wiec jeszcze nigdy nie miałaś styczności z tą formą
ćwiczeń?” - zagadnął kokieteryjnie, zbliżając się do mnie na całkiem
nieprzyzwoitą odległość.
„N..n..nie...” - wyjąkałam nieśmiało.
„Spróbuj. Masz całą salę do dyspozycji. Czasem podpatruję
zajęcia swojej koleżanki instruktorki... więc mogę pokazać Ci parę trików.
Jeśli nie masz nic przeciwko, oczywiście.” - wyszeptał wprost do mojego ucha,
przeczesując palcami zmierzwione włosy. Napięcie, które natychmiast pojawiło
się między nami, wprost sparaliżowało moje ciało... Ale nie tylko dlatego nie
mogłam i nie chciałam mu odmówić. Zdaje się, że oboje nabraliśmy ochoty na
nieco bardziej odważy wymiar ćwiczeń.
„Spójrz. Opierasz się rękami i unosisz... o tak!” - z
zadowoleniem obserwował moje mniej lub bardziej udane próby naśladowania
tancerek go-go. I choć robiłam to po raz pierwszy, czułam się tak, jak gdybym
na srebrzystej, chłodnej rurze spędziła całe lata swojej młodości. Odwagi
zdecydowanie dodawała mi doskonała publiczność w osobie seksownego, młodego
trenera, który nawet nie starał się ukryć widocznych przejawów „rosnącego”
zainteresowania moją osobą. Z minuty na minutę mój taniec stawał się coraz
bardziej śmiały i wyuzdany, a narastające we mnie podniecenie podpowiadało mi
kolejne elementy sensualnego układu. W prawdzie wciąż istniało ryzyko, że ktoś
nakryje nas na tej niepoprawnej zabawie, ale ów drobny szczegół tylko karmił
mnie coraz to większymi dawkami adrenaliny. Powoli i delikatnie zsunęłam z
siebie króciutki top, ukazując swojemu widzowi kształtne i ponętne piersi,
namiętnie wcielając się w rolę ekskluzywnej tancerki podczas prywatnego pokazu.
Ośmielony bezpośrednim zaproszeniem do zabawy, wreszcie podszedł bliżej. W
rytmie sensualnej muzyki, zachłannie całował moje sutki, usta i pępek, wędrując
ciepłym języczkiem w coraz bardziej intymne sfery mojego rozgrzanego ciała.
Zwinnym ruchem wsunął swoją pewną dłoń pod elastyczny materiał szortów i
zacisnął ją na nagim pośladku.
„Byłaś wspaniała, wiesz? Zaraz pokażę Ci, jak bardzo
podobasz mi się w nowej roli.”
To mówiąc, szybko pozbawił mnie resztek garderoby, nie
przerywając tej wspaniałej gry pocałunków i drobnych pieszczot. I kiedy on
mocował się ze swoim rozporkiem, złapałam się mocno metalowej rury, seksownie
wypinając pośladki w jego stronę. Bez słowa przyjął moje zaproszenie i powoli
zagłębił się wewnątrz mojej wilgotnej i ciepłej szczelinki. Układając obie
dłonie na moich biodrach, jeszcze mocniej przycisnął się do mojego ciała, jak
gdyby pragnął poczuć mnie jeszcze głębiej, jeszcze intensywniej. Przez drżące
uda natychmiast przelała się fala niekończącej się rozkoszy, której oboje nie
byliśmy w stanie znieść. Ogarnęła nas nastoletnia euforia, a cała sala
wypełniła się naszymi przyspieszonymi oddechami, seksownymi pomrukami i
wyrywającymi się z gardeł okrzykami przyjemności. Był tak skrupulatny i uważny
w swoich pieszczotach! Nie tylko posiadał moje ciało we władanie, ale i otulał
je doskonałym masażem, ciepłym dotykiem, słodkimi pocałunkami. Z każdą sekundą
nasze szaleńcze tempo stawało się coraz szybsze, gdy oboje zatracaliśmy
się w absolutnie doskonałym, erotycznym
tańcu naszych ciał. Perfekcyjnym, gorącym, wyuzdanym. Po prostu – naszym.
„Więc jak? Przyjdziesz?” - z głębokiego zamyślenia wyrwał
mnie głos koleżanki. Natychmiast zdałam sobie sprawę, że od dłuższego czasu po
prostu wpatruję się w ciemniejącą dal za oknem.
„Jasne! Jutro o 21:00?”
„Nie jestem pewna, bo nasza instruktorka ostatnio chorowała. Zadzwoń po południu i dowiedz się.”
Oczywiście, że wcześniej się upewnię. Nie miałabym najmniejszego powodu, by przyjeżdżać tu, gdy nie ma zajęć... nieprawdaż? ;)
„Nie jestem pewna, bo nasza instruktorka ostatnio chorowała. Zadzwoń po południu i dowiedz się.”
Oczywiście, że wcześniej się upewnię. Nie miałabym najmniejszego powodu, by przyjeżdżać tu, gdy nie ma zajęć... nieprawdaż? ;)
~Fantazyjna
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz