Obserwatorzy

wtorek, 3 lutego 2015

Czyżby mały awans?

Uch! Jak nic nie zdążę... Na dziewiątą miałam przygotować "bardzo ważny" raport dla szefa - ma bardzo ważną konferencję telefoniczną z nowym kontrahentem i po prostu musi mieć ten raport. Jest wpół do dziewiątej a ja jestem w czarnej dupie! Wiedziałam że to nie wykonalne - nawet mu to powiedziałam, ale on tylko powiedział "Pani Moniko, Pani nie zdąży?", zaśmiał się i poszedł do swojego gabinetu a ja zostałam ze stertą papierów do przeanalizowania.... Czemu zawsze ja muszę robić te cholerne raporty?! Nie dostałam ostatnio żadnego nowego kontrahenta do obsługi. Nic tylko ślęczę nad raportami z cudzych zysków i z cudzych kampanii. Przecież jest pełno blondynkowatych stażystek które mogłyby zrobić zestawienie! Przecież wpisywanie w odpowiednie rubryki nie jet takie trudne! Wystarczy trochę myśleć! No tak.... myśleć. Zerknęłam w stronę stażystek - blondynek.... Oczywiście nie wszystkie były blondynkami... Nazywam je tak ze względu na to co mają w głowie (a mają tego niewiele), a nie na głowie.

Może faktycznie zlecenie im zrobienia np zestawienia sprzedaży za ostatni kwartał nie było by dobrym pomysłem. Ciekawe w ogóle czy one wiedzą co to jest kwartał... Ale jest pełno normalnych dziewczyn, które potrafią logicznie myśleć, ale zawsze ja robię te raporty. Może muszę kilka zepsuć żeby zaczął zlecać je komu innemu? Ale co jak wyrzuci mnie z pracy? Szkoda by był0o jednak dobrze płatnej posady.

Z zamyślenia wyrwał mnie dzwonek telefonu firmowego:
"- Monika, słucham?
- Pani Moniko (to szef dzwoni! jak nic chce raport!) zapraszam do mojego gabinetu.(jak nic chce raport, może lepiej mu powiedzieć że go nie mam przez telefon?)
- Szefie, jeszcze nie zdążyłam zrobić tego raportu i nie....
- Dobrze. Przyjdź do mnie do gabinetu to porozmawiamy."
Rozłączył się. Lekko drżącą ręką odłożyłam telefon Jak nic mnie wywali, albo poleci mi po wypłacie... Nie wiem co gorsze. A wczoraj widziałam świetne czarno - różowe i 15 cm szpilki w jednym ze sklepów internetowych. Eh... Chyba będę musiała się z nimi pożegnać na ten miesiąc...

No nic. Odwagi. Westchnęłam i wstałam od biurka. Poprawiłam swój żakiet, obciągnęłam trochę spódniczkę, która mi się jak zwykle zadarła do góry i poszłam do gabinetu szefa. Do gabinetu miałam zaledwie kilka kroków - siedzę najbliżej ze wszystkich pracowników - , ale zdawało mi się że idę całe wieki. Zapukałam delikatnie do drzwi - (bo może go nie ma?) - i usłyszałam zza drzwi "- Wejdź". Wzięłam głęboki oddech i energicznie otworzyłam drzwi i weszłam do środka - a co! jak mam wylecieć z pracy to z klasą.
"- Szefie, nie zdążyłam z tym raportem, ale mówiłam wczoraj że to nie wyk..." - przerwałam w połowie, bo siadając na jednym z krzeseł przed biurkiem szefa zwróciłam na kogoś uwagę - szef nie był sam. Na krześle przed jego biurkiem siedział ON! Mężczyzna z wczorajszej rozmowy kwalifikacyjnej ze stołówki. Pamiętacie go? Oj ja go pamiętam i to bardzo dobrze - zwłaszcza z upojnej nocy jaką razem spędziliśmy w moim mieszkaniu - oczywiście dzięki mojej wyobraźni.
"- Moniko - z zamyślenia wyrwał mnie mój szef. Natychmiast przestałam gapić się na nowego i zamknęłam usta, które były rozdziabione na oścież. Czasem zachowuje się strasznie głupio. - Przedstawiam Ci naszego nowego pracownika. Tomasz będzie Twoim asystentem.
- Moim asystentem? - zapytałam się głupio.
- Tak. Dzięki niemu szybciej będziesz robiła raporty, a do tego będziesz mogła prowadzić dziewczyny z działu i pomagać im przy kontrahentach. Byłabyś takim moim kierownikiem, bo mam coraz mniej czasu żeby zajmować się szkoleniami, pomaganiem w głupich problemach i negocjacjach. Świetnie sobie Ty z tym poradzisz, a Tomasz będzie Ci w tym pomagał. Oczywiście będziesz mogła do mnie przyjść ze sprawami, z którymi nie będziesz dawać sobie rady, ale wierzę że będą to nieliczne przypadki."
Gapiłam się na niego jak sroka w gnat. Co on powiedział? Asystent? Mój? Ten przystojniak? Kierownik? Czyżby mnie awansował? Nie na pewno nie? Musiałam źle zrozumieć? Albo sobie to wyobraziłam. Tak to na pewno moja wyobraźnia.
"- Oczywiście, dostaniesz podwyżkę, ale o tym porozmawiamy w innych okolicznościach - dodał szef, po krótkiej przerwie gdy nie było żadnej reakcji z mojej strony.
- W porządku - powiedziałam w końcu. Ale sie wysiliłam... Masakra, równie dobrze mogłam powiedzieć ok... Idiotka.
- Jakoś mało entuzjastycznie zareagowałaś, ale uznam że jesteś w szoku. - powiedział szef - Dobrze. Ja muszę wyjść na spotkanie na mieście, nie będzie mnie już dzisiaj. Możecie zostać u mnie w gabinecie i poznać się trochę, bo nie stworzycie zgranego zespołu jeśli nie będziecie się choć trochę znać/lubić. A jeśli chodzi o ten raport to klient przełożył rozmowę na jutro, więc spokojnie powinnaś zdążyć."
Zabrał teczkę, płaszcz, powiedział "do jutra" i zostawił mnie samą z obiektem mojego pożądania.

Spojrzałam na niego, eh... te jego oczy. Patrzył się, a on rozbierał mnie wzrokiem. Poczułam się trochę niepewnie, ale w końcu trzeba coś powiedzieć...
"- No dobrze. Skoro mamy się poznać to może powiesz mi coś o sobie? Gdzie wcześniej pracowałeś? Co robiłeś? Dlaczego odszedłeś z tamtej pracy?
- Naprawdę chcesz rozmawiać? - powiedział i uśmiechnął się do mnie figlarnie - Szef powiedział żebym słuchał każdego Twojego polecenia, a ty akurat chcesz rozmawiać?
- Nie, nie chcę. - z podniecenia zaschło mi w gardle - Tak naprawdę mam ochotę na coś innego.
- Na co?
- Pocałuj mnie."
Na jego reakcję nie musiałam długo czekać. Przysunął moje krzesło bliżej siebie i złapał mnie z tyłu za kolana. Podniósł mnie jednocześnie przysuwając w powietrzu do siebie. Siedziałam na nim okrakiem. Moja spódniczka podwinęła się tak wysoko, ze było widać moje białe koronkowe figi. Namiętny pocałunek pochłoną całą moją uwagę. Miał miękkie, ciepłe i lekko wilgotne usta. Całował cudownie. Tak jakby chciał pokazać, ze on tutaj rządzi, ale tak żeby mnie również było dobrze. Jego język cudownie współgrał z moim - nie wpychał go jak niektórzy faceci tak głęboko, ze się dusimy, ale delikatnie muskał moje wargi i język. Za każdym razem przechodził mnie dreszcz podniecenia. Kiedy już nasycił się naszym pocałunkiem, nie przestając mnie całować zszedł na moją szyję. Jego język w zabójczym tempie doprowadzał mnie do granic wytrzymałości. Wplotłam palce w jego gęste włosy, zamknęłam oczy i cicho pomrukiwałam z zadowoleniem. Wiedziałam, że dłużej już tego nie wytrzymam, więc złapałam go za włosy i odchyliłam jego głowę w bok odrywając go od mojej szyi, a udostępniając sobie łatwy dostęp do jego śniadej i smukłej szyi. Delikatnie przygryzłam skórę, by zaraz zacząć szalony taniec pocałunków na jego szyi i ramionach. Jednocześnie guzik za guzikiem rozpinałam jego dokładnie wyprasowaną koszulę. Pojękiwał z rozkoszy i błądził rękami po moim ciele. Z podniecenia nie wiedział co ma z nimi zrobić - to rozpiął mi dwa guziki w mojej bluzce odsłaniając mój obfity biust i koronkowy biały stanik, to przyciągnął mnie bliżej do siebie, to wplatał ręce w moje długie włosy. W końcu złapał mnie za moje pośladki i zaczął mną rytmicznie poruszać w przód i w tył, w przód i w tył.... Poczułam że jego męskość nabrzmiewa z każdym ruchem. Nagle podniósł mnie jakbym ważyła dwa kilo i przycisnął mnie do najbliższej ściany. Wisiałam w powietrzu, a on rozpiął mi do końca moją bluzkę. Niecierpliwie, ale wciąż namiętnie całował mnie w usta i błądził rękami po moich piersiach. Jedną ręką zszedł w dół  po moim brzuchu i włożył ją pod moje figi. Cicho jęknął gdy upewnił się że jestem odpowiednio wilgotna. Odkleił nas od ściany i ze mną na rękach podszedł do biurka. Jednym ruchem ręki zrzucił wszystkie rzeczy z biura na podłogę i posadził mnie na pustym blacie. Odchyliłam się do tyłu podpierając się na rękach a on odsunął się na krok, aby obejrzeć mnie w całej okazałości. Podobało mu się, to co widział - szaleńczo błądził wzrokiem po całym moim ciele, a jego penis już dość wyraźnie odznaczał się na spodniach. Pochyliłam się do przodu, wyciągnęłam rękę, złapałam go za pasek od spodni i przyciągnęłam do siebie. Nie protestował gdy odpiłam jego pasek, guzik od spodni i suwak. Cicho zamruczał gdy włożyłam rękę w jego spodnie i wyjęłam jego sprzęt na wierzch - oj ma się czym pochwalić. Zaczęłam drażnić jego penisa dłońmi i palcami, całując go po klatce piersiowej. Schodziłam pocałunkami coraz niżej i niżej... aż mogłam objąć jego zabawkę ustami. Czubkiem języka polizałam końcówkę, poczułam ze przeszedł przez niego dreszcz. Wplótł swoje pale w moje włosy, a ja wzięłam go całego do buzi.Ciągnęłam go energicznie, a on nie mogąc się powstrzymać ruszał moją głową i pomrukiwał. Nagle szarpnął mnie mocniej za włosy i zmuszając do wyprostowania się. Rozchylił moje nogi, odchylił majtki i wszedł we mnie nim zdążyłam cokolwiek zrobić. Wyrwał mi się dość głośny jęk rozkoszy, odchyliłam się do tyłu i oparłam na rękach. Podniósł moje pośladki i energicznie mnie posuwał. Wchodził we mnie do końca - a miał czym. Oboje byliśmy spoceni i coraz głośniej jęczeliśmy...
"- Ej, słuchasz mnie?
- Co? - uch! no nie! - Przepraszam, ale zamyśliłam się. Mógłbyś powtórzyć?

A było tak cudownie. Ostatni raz jęknęłam sobie w myślach i zaczęłam poznawać już w przyzwoity sposób nowego pracownika. Będę musiała dokończyć w domu....

Fantazyjna

2 komentarze:

  1. Aww <3 Świetne ♥♡♥♡

    OdpowiedzUsuń
  2. WOW! Szczerze powiem, że nie spodziewałam się takiej treści bloga. Aczkolwiek porwało mnie. Zaczytałam się i szczerze domagam się więcej.:)
    Powiadom mnie o kolejnym rozdziale. :)
    Zapraszam również na kolejny rozdział o Ariannie Riddle. :)

    OdpowiedzUsuń