Obserwatorzy

środa, 25 lutego 2015

Seksowna bielizna, a może w samych szpilkach - trudny wybór

Powiadają, że najlepiej uczyć się na własnych błędach, choć osobiste porażki są zazwyczaj najtrudniejsze do przełknięcia. Zwłaszcza, gdy dotykają one sfery uczuciowej, która (przynajmniej w moim przypadku) poważnie kuleje. Kiedy na własnej skórze przychodzi przekonać się, jak bardzo mylące było pierwsze wrażenie i jakie zwodnicze stały się moje wyobrażenia, zwyczajnie zamykam się w „fantazyjnym” świecie wyobraźni, roztaczając wokół siebie aurę nieprzystępności. Czasami mam wrażenie, że świat, w którym się znajduję jest zupełnie nieprzystosowany do moich wymogów... lub to ja, w jakiś dziwny sposób nie mogę dopasować się do miłościwie nam panujących czasów ułudy. Poczucie odrzucenia i samotności jest znacznie gorszym bólem, niż skaleczenie się w palec taflą stłuczonego szkła. A propos szkła... jest takie śliczne, przejrzyste, a jednak wyjątkowo kruche. Zupełnie jak ja...

Na kolejną randkę Marcin zaprosił mnie do... swojego mieszkania! Chyba nie muszę nadmieniać, że byłam wniebowzięta tą nieoczekiwaną propozycją. Wszystko działo się zgodnie z moim planem, a stosowną dla Marcina szybkością. Nie jest to typ faceta, który lubi czekać na upatrzone przez siebie ciasteczko w pobliskiej cukierni – zawsze nienasycony, lubieżny i żądny przygód. Wobec plotek krążących o jego fetyszach, nawet 50 twarzy Greya wydaje się być filmową fraszką. Zanosiło się na to, że tej nocy przyjdzie mi zweryfikować owe legendy, a na taki „test” należało przygotować się sumiennie i dokładnie. Choć wydawało mi się, że „motylki w brzuchu” i „szaleństwo z podniecenia” to zjawiska typowe dla wieku lat 20, to jednak podobne odczucia towarzyszyły mi, gdy z eleganckiego butku wychodziłam w asyście zniewalającego kompletu bielizny. Oczywiście, nic tak nie dodaje kobiecym nogom urody i wdzięku ponad dobrze dopasowane, wysokie szpilki. Z tego względu zaopatrzyłam się także w parę różowych, lakierowanych czółenek na platformie, które – muszę przyznać – wyglądały obłędnie, zjawiskowo. Po powrocie do domu z zakupów pozostało mi jeszcze trochę czasu na przygotowanie się do wyjścia. Gorąca, spokojna kąpiel pozwoliła mi zanurzyć się w erotycznych marzeniach, które za moment przyjdzie mi spełnić tak... naprawdę! Długo czekałam na moment, aż wreszcie ktoś zauważy mój potencjał i zechce go wykorzystać. Zbyt długo, aby teraz nie celebrować tej chwili. Podobno oczekiwanie na moment szczęścia daje już 70% przyszłej satysfakcji emocjonalnej. Tak więc zgodnie z powyższą zasadą moje podniecenie sięgało już 70%, a pozostałe 30% pozostawało już tylko w męskich dłoniach... i... innych, równie istotnych partiach jego ciała. Po wyjściu z wanny i wykonaniu subtelnego makijażu wreszcie stanęłam przed lustrem w sypialni. Założyłam na siebie biały gorset, z pudrowymi kokardkami, koronkami, falbankami, który w niebywały sposób eksponował moją talię i obfity biust. Stringi – bardzo wąskie i półprzezroczyste, utkane z biało-złotej koronki, delikatnej, lekkiej niczym puch. W takiej asyście moje pośladki wyglądały seksowniej, niż kiedykolwiek. Całość kreacji dopełniły jasne pończoszki z kokardami, które umocowałam na specjalnych paseczkach gorsetu. A kiedy na moje nogi powędrowały także szpilki... ach! Sama sobie nie mogłam się oprzeć. Drżącymi dłońmi powędrowałam w stronę swojej wilgotnej i ciepłej szczelinki. Pieszcząc swoje najbardziej wrażliwe strefy, wodząc opuszkami palców po piersiach i udach, wymyślałam najrozmaitsze scenariusze, jakie mogłyby wydarzyć się tego dnia. Tkwiąc w swoim amoku wyuzdanych pieszczot rzuciłam się na miękkie łóżko. Z jego perspektywy rozpoczęłam sensualną zabawę ze swoim odbiciem w lustrze, które obserwowałam z wyjątkową przyjemnością. Towarzysząca mi na każdym kroku posiadaczka boskiego ciała pośród swoich bezpruderyjnych dłoni wiła się niczym gwiazda wielkiego formatu, pozująca do typowo męskiego pisemka. Układając swoje lubieżne usteczka w niewinny dzióbek, raz po raz odkrywała przed srebrną taflą swoje najgłębiej skrywane tajemnice. Coraz piękniejsza, coraz bardziej podniecona, zaangażowana w tą samotną zabawę, wydobyła z szafki swoją wibrującą łagodnie zabawkę. Och! Ile to musiało sprawić jej przyjemności, skoro jej drobne ciałko wygięło się w rozkoszny łuk. Coraz szybsza, coraz bardziej spragniona intensywniejszej stymulacji, przemieniała się ze słodkiego aniołka we władczynię seksualnych demonów. Wreszcie osiągnęła stan pełnej ekstazy i wydając z siebie cichy krzyk, z lekkością piórka opadła na mięciutką pościel... Ach, to moje niesforne odbicie. Czasem wyczynia przeróżne rzeczy, nie pytając mnie przecież o pozwolenie. Jednak to nie jemu poświęcałam teraz największą uwagę. W mojej głowie zrodziła się jeszcze jedna myśl. Skoro zaraz po przekroczeniu progu jego apartamentu, zamierzam zrzucić z siebie płaszcz i oddać się słodkiej rozpuście... właściwie po co mi te wszystkie falbanki i kokardki? To w mojej nagości, absolutnej naturze ciała tkwi pełna siła uwodzenia, stuprocentowa kobiecość. Po co nosić na sobie te wszystkie gorsety i pończochy, skoro tylko ograniczają dostęp do wrażliwej na męski dotyk skóry? A przecież pozbycie się tych wszystkich elementów, zajmuje nieco czasu i wysiłku. Szkoda nocy...

Ostatecznie, pukając do drzwi Marcina. Miałam na sobie tylko płaszcz. I szpilki. I pulsujące w rytmie serca piersi, i rozpalone łono.

Otworzył drzwi, choć nie wyglądał na ucieszonego moim widokiem. Dystans, który utrzymywał i brak powitalnego pocałunku dały mi do zrozumienia, że w tej całej sytuacji niestety coś nie gra. Przeczucie mnie nie myliło. Nie był sam, lecz w towarzystwie swojej... ciężarnej narzeczonej. Zmyłam się stamtąd najszybciej, jak to było możliwe. I jestem pewna, że już nigdy tam nie wrócę. Nie po tym, jak perfidnie ze mnie zakpił... i okłamał...

Czy absolutnie wszyscy faceci mają serca z kamienia?


~Fantazyjna

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz