„Czyż nie jest śliczny?”
„Tak! Jest cudowny! Taki malutki i słodki jak cukierek!”
„Jakie nosi imię?”
„Miki”
„Och! Zazdroszczę Ci, że go znalazłaś.” - oto jak koleżanki
z pracy przyjęły wiadomość o moim nowym nabytku. Właściwie całe biuro żyło dziś
akcją ratunkową w moim wykonaniu, chwaląc mnie za odwagę i chęć niesienia
pomocy bezbronnym istotkom. Ze względów oczywistych pominęłam tę bardziej
istotną dla mnie część wydarzeń, ale i bez kontekstu erotycznego cała historia
zyskiwała na rozgłosie. Po pracy, jeszcze przed głównym wyjściem zagadnął mnie
szef. Elegancki, szarmancki, z każdym dniem coraz przystojniejszy.
„Słyszałem, że przygarnęłaś małego Yorka. Nie wiedziałem, że
lubisz zwierzęta.”
„Jeszcze dużo rzeczy o mnie nie wiesz...” - szepnęłam
zalotnie w jego stronę. Zauważając jego skrępowaną minę, dodałam małe
wyjaśnienie:
„Zawsze kochałam psy. Myślałam nawet o kupnie szczeniaczka
jakiś czas temu i szukałam odpowiedniego dla siebie. Widać, że sytuacja się
odwróciła i to on mnie znalazł.”
Szef uśmiechnął się pod nosem, otwierając mi drzwi. Kątem
oka dostrzegłam, jak wodzi wzrokiem po mojej pupie.
„Może podwiozę Cię do domu? Będę jechał w tamtym kierunku,
więc jeśli masz ochotę...” - zaproponował nieśmiało.
„Jasne! Dziękuję. Zawsze to lepsza alternatywa od podróży
zatłoczonym autobusem miejskim.” - odparłam zadowolona.
„Cóż, chyba czas pomyśleć o samochodzie służbowym dla
Ciebie. Myślę, że zasługujesz nie tylko na awans, ale i wiele większych
udogodnień...” - wyszeptał tuż obok mnie, otwierając mi drzwi do swojego
Porsche. - „Jesteś mi bardzo potrzebna.”
Szok i niedowierzanie. Czyż może zdarzyć się coś lepszego od
takiej pochwały i zapowiedzi awansu? A jednak – może. Podjeżdżając na parking
nieopodal mojego mieszkania, drogę gwałtownie zajechał nam czerwony mustang,
którego właściciela zdążyłam już poznać. Serce zabiło mi jak oszalałe. Oby
tylko nie doszło do starcia między nimi. Niestety...
„Pan wybaczy – krzyknął przez odsuniętą szybę do właśnie
wysiadającego Bartka – ale właśnie bezczelnie zablokował mi Pan wyjazd tej strony. To zupełny brak kultury.”
Zmroziło mi krew w żyłach.
„Ależ absolutnie. Mam prawo tutaj stać. To miejsce
parkingowe jak każde inne. Nich Pan nie będzie takim frustratem.” - odparł
drwiąco Bartek. I wtedy zauważył mnie, siedzącą w samochodzie szefa. Nie
wyglądał na zadowolonego, jednak zachował resztki przyzwoitości i nie zdradził
faktu istnienia między nami jakiejkolwiek zażyłości. Podziękowałam szefowi za
podwiezienie, a ten odjechał z parkingu z piskiem opon. Musiał być koszmarnie
wściekły. Jestem jednak prawie pewna, że widział, jak Bartek pocałował mnie na
powitanie i szybko zaciągnął w stronę mieszkania. Jaka była prawda, nie dowiem
się pewnie nigdy. Chociaż...
„Kto to był? Ten facet, który podrzucił Cię z pracy?” -
zagadnął mnie, gdy leżąc wygodnie z drzemiącym pomiędzy nami Mikim popijaliśmy
wspaniałe różowe wino.
„To mój szef. Ale nie musisz być o niego zazdrosny. Nic mnie
z nim nie łączy.” - dodałam na wszelki wypadek.
Uśmiechnął się łagodnie, przeczesując palcami moje włosy.
„Jestem zaskoczona, że jeszcze dziś przyjechałeś. Nie
myślałam, że zobaczę Cię tak szybko.” - przyznałam po dłuższej chwili
milczenia.
„Przecież obiecałem... Obiecałem, że to nie będzie koniec.”
„Więc to tylko początek.”
„Mam nadzieję. Ale najwięcej zależy od Ciebie...”
Teraz to ja spuściłam oczy po sobie, czując obezwładniające
mnie zawstydzenie. Wtedy Bartek uniósł mój podbródek i ponownie spojrzał na
mnie tak głęboko, że jego wzrok dotarł we mnie tam, gdzie byłam już naprawdę
wilgotna.
„Nie potrafię tego powstrzymać, co dzieje się w mojej
głowie. Cały czas myślę o Twoim ciele i nadal mam ochotę...
„Gdzie jest Miki?” - nagle zdałam sobie sprawę z
nieobecności mojego pupila – „Miki!”
Wtedy spod łóżka wybiegł zadowolony piesek, trzymający
w pyszczku małe plastikowe opakowanie.
Aż zastygłam w bezruchu widząc, jak Bartek spogląda na pudełko, a potem na
mnie, z coraz to większym niedowierzaniem... Elastyczny wibrator analny.
Jeszcze nie odpakowany. Co za historia...
„Hej, Mała! Nie wiedziałem, że lubisz takie zabaweczki!” -
zaśmiał się serdecznie.
„Ja … tylko... to znaczy...” - jąkałam się czerwona jak
dorodne jabłuszko w sadzie.
„Skarbie! Nie musisz mi się tłumaczyć. Ale to miłe z Twojej
strony, że zostawiłaś testowanie tego cudeńka właśnie dla mnie...”
I nim zdążyłam wytłumaczyć swoje pozorne zamiłowanie do
zabawkowych dewiacji, Bartek z rozbawieniem wydobył jego zawartość, a potem
wyciągnął kieliszek z mojej dłoni i odłożył do na bok. Ponownie przyciągnął
mnie do siebie, a że byliśmy już w samej bieliźnie, to nie trudno było zauważyć
jego potężną erekcję pod bokserkami.
„No dalej, wiesz co robić...”
Oczywiście, byłam w pełni świadoma, czego potrzeba
przystojniakowi takiemu jak on. Zsunęłam więc tylko elastyczną bieliznę i
uwolniłam jego męskość z okowów materiału. Wyczuwając bliską obecność kobiecych
ust, zdawało się, że urósł jeszcze bardziej. Zapominając już o ówczesnej
kompromitacji, zajęłam się pieszczotami jego najbardziej wrażliwych okolic.
Początkowo tylko muskałam ustami sam delikatny czubek, aby potem wprowadzić go
głęboko i wąsko, aż po same migdałki, łagodnie ssąc i obejmując językiem.
Klęcząc przede mną na łóżku, wyciągnął dłonie przed siebie i powoli odchylił
sznureczek moich stringów, masując pełen owal pośladków. Jego palce bardzo
szybko zawędrowały wtedy w okolice mojej drugiej szczelinki. Nie przejęłam się
tym i z pasją kontynuowałam oralne pieszczoty mojego kochanka. Nagle coś
wilgotnego i chłodnego wsunęło się między moje pośladki! Nim zdążyłam jednak
zaprotestować, obezwładniły mnie absolutnie doskonałe wibracje, które tylko
wzmogły mój apetyt na więcej. Podwójna rozkosz? Czemu nie... Wygięłam się jak
kotka, mrucząco zachęcając partnera do odkrycia tajników wolnej i bardzo już
spragnionej dziurki. Nie musiałam czekać zbyt długo. Wystarczyło kilka chwil,
aby zaatakował mnie od tyłu i nacierając z pełnym impetem wypełnił mnie aż po
brzegi. Fala rozkoszy przelała się przez nasze ciała, odbierając nam dar
trzeźwego myślenia. Teraz liczyła się dla nas tylko ta chwila i ten moment, gdy
on, tak łagodnie i spokojnie przesuwał się w moim ciele, odczuwając także
wibracje, którymi rozmyślny gadżet raczył wnętrze mojej drugiej szczelinki.
Bartek jeszcze w połowie się nie rozgrzał, kiedy ja szczytowałam po raz
pierwszy, krzycząc i wijąc się pod ciężarem jego ciała. Nie zamierzał ustąpić
nawet na sekundę, pragnąc czerpać ze mnie każdą intensywną impulsację
pobudzonych przez orgazm mięśni. Kolejna dawka rozkoszy znów narastała w
szaleńczym tempie, nie pozwalając mi oddychać i krzyczeć. Jedynie pojedyncze
półsłówka mogły wydobywać się z mojego gardła. Bartek oddychał coraz szybciej i
szybciej, a ułożonymi na biodrach dłońmi przyciągał mnie co raz szybciej ku
sobie. Od czasu do czasu badał palcami moje sterczące sutki lub też przesuwał
się niżej, drażniąc opuszkami chętną do zabawy łechtaczkę. Kolejny orgazm
wstrząsnął moim ciałem, nad którym praktycznie nie miałam już władzy. Opadłam
bezładnie na miękką pościel, pozwalając mu w pośpiechu opuścić moje ciało.
Prawą ręką odsłonił moje długie włosy i natychmiast sam dostąpił niebagatelnej
ekstazy. Nektar jego rozkoszy obficie zrosił moje pośladki, plecy i uda,
spływając perlistymi kropelkami po napiętej skórze, wprost na śnieżnobiałe
prześcieradło.
Tej całej scenie przyglądał się Miki, przechylając swoją
mądrą główkę na bok. Nie przeszkadzał, nie podchodził, pozwalając nam nacieszyć
się w pełni swoją obecnością. Zupełnie jak gdyby cieszył się z takiego obrotu
sprawy... Mądry piesek.
~Fantazyjna
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz